Film nieco idealizuje doktrynę komunistyczną, choć nie nachalnie - nie na tyle, aby kogokolwiek do niej przekonać. W gruncie rzeczy pokazuje głównie kulturowy przekrój Ameryki Łacińskiej z epoki i pod tym kątem bardzo mi się podobał.

Nie jestem żadnym wielkim fanem Che, ani też jego strasznym przeciwnikiem. Był zbrodniarzem i właściwie nic go nie tłumaczy, ale jest ważną postacią historii, pod pewnymi względami także pozytywną. Sposób przedstawienia młodego Ernesto w filmie wydawał mi się przekonujący - z jednej strony ambitny, inteligentny, charyzmatyczny; z drugiej - nieudacznik z kompleksami. Prawdopodobnie takie właśnie osoby najczęściej zostają przywódcami rewolucji.

Do przemyślenia - jak wy zachowalibyście się, gdyby dać wam broń do ręki i poczucie bezkarności? Ale to już temat wykraczający poza łamy filmu.

Za film - bardzo dobrze zrealizowany - daję 8/10. Ernesto Guevary nie oceniam. Czasem po prostu warto spojrzeć na pewne sprawy z różnych perspektyw.