Nie spotkałem się do tej pory z filmem, w którym ktoś dałby lepszy performens niż Johnny Depp... i zważywszy, że piszę to po seansie "Ed Wooda", raczej się takowego fenomenu nie doczekam. Innymi słowy nie podzielam zbiorowego podjaru rolą ML - owszem, wypadł w sposób zapadający w pamięć i słusznie nagrodzony, ale moim zdaniem JD przyćmił go dokumentnie i nie wygrał 1994 wyłącznie z racji konkurencji w postaci Forresta Gumpa. Co do samego filmu - głównie dla fanów retro, solidna i oryginalna biografia.