Po sporej ilości obejrzanych produkcji US, które zaczęły wyglądać bardzo podobnie, przezucilem się na włoskie i hiszpańskie komedie, poprzetykane poważniejszym [lub czarnym humorem] kinem np estońskim i skandynawskim. Ulga dla mózgu.
Komedie włoskie lub hiszpańskie to powiew przyjemnych komedii bliższych życiu, tak samo jest w Superlopez. Widzę w tym filmie zresztą sporo podobieństw do zachowań w Polsce, w hiszpańskiej atmosferze gestów i klimatu.
Co prawda zostało mi jeszcze 20 min do obejrzenia jutro ale i tak pośmiałem się już sporo.