Swoją znajomość z Saurą zaczęłam od jego zdjęć, które powaliły mnie na kolana. Naturalnie zapragnęłam poznać także jego filmy i zaczęłam od Tanga. I nie wiem, jak mam opisać swoje wrażenia.
Piszecie, że powalają Was emocje przekazane tańcem - dla mnie większość scen tańca - zwłaszcza tych w parach - była zbyt doskonała, zbyt wyreżyserowana, sztuczna. Miałam okazję oglądać tango prawdziwie namiętne, palące ogniem, przyciągające wzrok. Tu mnie nie urzekło. Dopiero sceny końcowe, dotyczące wojny, przesłuchań, tortur rzeczywiście przyciągnęły wzrok. Było tak, jakby cała przydługa i nieco żałosna opowieść (druga młodość podstarzałego reżysera, który żebrze o miłość a to u żony, a to u młodej, początkującej tancerki) dążyła do wspaniałego finału - i dla tych paru minut warto było film obejrzeć. Podobała mi się także scenografia, kolory, światło podczas całego filmu. Niestety, to sztuczne tango wszystko mi zepsuło.