Mocno nie polecam takich praktyk którymi tak zafascynował się bohater
Tylko ludzie cierpiący na to schorzenie, żyjący (a właściwie egzystujący) w nieustannej szarości każdego dnia, bez energii, uśmiechu, radości, pozytywnych emocji czy satysfakcji z czegokolwiek, utraciwszy dotychczasowe pasje, hobby i zainteresowania niewidzący sensu podejmowania jakichkolwiek działań... tylko ci z wizją pustki, a wręcz jednej wielkiej czarnej dziury w otchłani w odniesieniu do przyszłości są w stanie zrozumieć desperację bohatera, jego decyzje i próby zmierzające do zakończenia koszmaru, którego końca nie widać. Innymi słowy nie ma to absolutnie nic wspólnego z fascynacją, zabobonami, magicznymi praktykami czy jakimikolwiek eksperymentami w poszukiwaniu mocnych wrażeń. Ale trzeba przeżyć, by zrozumieć... czego nikomu nie życzę.