Jeśli ktoś był zachwycony wcześniejszymi filmy Ciro Guerry "W objęciach węża" i "Sny wędrownych ptaków" tak, jak ja, to z pewnością z ogromną radością przyjął informację, że powstaje taki serial, jak "Zielona granica".
Okazało się jednak, że Guerra jest jedynie producentem serialu, a poza tym reżyserem jednego odcinka. Być może to sprawia, że chociaż "Zielona granica" to kompletnie nietuzinkowe dzieło pod względem narracji i przesłania wśród netfliksowych seriali, to jednak jest to trochę słabsza serialowa wersja "W objęciach węża".
Tak, jak i tam, tak też w "Zielonej granicy" zagłębiamy się w amazońską puszczę i śledzimy losy tego, jak biały człowiek chce zdewastować Naturę i jak to jednocześnie prowadzi do wyniszczania rdzennych plemion.
Tym, co jest ogromnym walorem serialu, to jego panteistyczna i holistyczna filozofia. Tak odmienna od podziału na Kulturę i Naturę. Tutaj człowiek jest podłączony do dżungli, współegzystuje ją, szanuję każde stworzenie. To taka mądrzejsza, bardziej zaawansowana wersja tego, co oglądaliśmy w "Avatarze". Najważniejsze, że jest to nie tylko mądre, ale aktualne i w dużej mierze zbieżne z tym jak myślą ludy archaiczne, do który zaliczyć można większość ludów Amazonii.
Niezależnie od pewnych niedociągnięć, "Zielona granica" to jednak must see!
Więcej rozkmin na temat serialu tutaj: https://www.youtube.com/watch?v=BiM5-_kggOM