to jeden z takich filmów, na które trafia się przypadkiem na zone europa ok. 23 i coś nie pozwala go przełączyć, chociaż chce się już spać. Po dotrwaniu do końca nie pozostaje jednak rozczarowanie,raczej miłe poczucie, że posłuchało się intuicji.
Niesamowity Santiago Magill i jego ujęcie Joaquin'a jako zagubionego homoseksualistę który balansuje między dwoma światami, wciąż próbując i starając się pogodzić ze swoją naturą. Film pozwala choć na chwilę zobaczyć jak trudno być sobą, jak trudno jest sprostać wymaganiom innym i zmieścić się w tej niewielkiej formie narzuconej przez obecną kulturę.